exPress Dziennikarska Agencja Usługowa
   
  Stars - wywiady i zdjêcia
  OWSIAK Jurek 2003
 

Jurek Owsiak

Niespokojny, ale nie wariat


Od dziesięciu lat jest pan jedną z najbardziej znanych osób w Polsce, kojarzoną dzięki Fundacji Orkiestry Świątecznej Pomocy na całym świecie. Ostatnio stał się pan jednak kontrowersyjny.

- Dziennikarze robią wiele szumu medialnego na temat Przystanku Woodstock, a nawet nie wiedzą, o czym piszą. Facet działa wbrew prawu, ale ja jestem winien zniszczenia pięciu par okularów. Mówi się o tym, że pobiłem kogoś, a nikt tego niewidział. Po zakończeniu koncertu zostałem wezwany na posterunek w Żarach w celu złożenia zeznań. Komisariat przypomina złote lata siedemdziesiąte. Zeznania spisywał funkcjonariusz dwoma palcami na maszynie, a potem zrobił sobie ze mną zdjęcie. I w jakim kraju my żyjemy! Przystanek więcej w Żarach się nie odbędzie. Szukamy nowego miejsca. Przez te lata ludzie zostawili tam około 40 milionów złotych, a burmistrz mi mówi, że nie będzie prosił, żebyśmy zostali. To nie. Idziemy dalej.

W 1994 roku wpadł pan na pomysł zorganizowania u nas polskiego Woodstock, gdzie nie będzie narkotyków, alkoholu, przemocy.

- Wśród takiego tłumu zawsze znajdzie się ktoś naćpany i napity. My nikogo nie sprawdzamy, nie kontrolujemy. Mówimy jednak wyraźnie: jeżeli nie respektujesz naszych praw, zostaniesz wyrzucony. W tym roku, kiedy na koncert przyjechało ponad 400 tysięcy młodych ludzi, 50 zatrzymała policja. To dużo czy mało? Odpowiedzcie sobie sami.

Co pan czuje, kiedy staje na scenie przed 400 tysięczną publicznością?

- Wymyśliłem ten koncert i od lat to robię. Dla mnie jest to rzecz naturalna, w innym przypadku może bym się krępował. Jednocześnie mam poczucie dumy, że przyjechali, że w ogóle są, że chcą się spakować i jechać tyle kilometrów do nas. Mnie to bardzo odmładza, od razu czuję się lepiej. Tym bardziej, że są tam też moje dzieciaki, są moi bliscy. Po prostu robię z przyjaciółmi to, co lubię. Nie dałbym rady poprowadzić Opola, bo to nie ten klimat Oczywiście mam tremę, ale taką pozytywną.

Różnie się mówi o Przystanku Woodstock, a pan wozi na niego od lat swoje dzieciaki.

- Do dzieci trzeba mieć zaufanie. I to nie jest tak, że my filmem o Przystanku chcemy coś zmienić, że nagle rodzice powiedzą młodym: dobrze jedź. Do swoich dzieci od zawsze mam zaufanie. Tak je z żoną wychowywaliśmy. Mówię córce, jeżeli jesteś gdzieś na prywatce, to zostań tam na noc, bo nie chcę, żebyś jechała przez miasto w środku nocy. Ewa, moja młodsza, ma 14 lat i rosła wraz z Woodstockiem. Ona tam chodzi, bawi się. Nawet przez chwilę nie mam obawy, że coś się może stać. Chociaż to, co mówimy: są tam też narkotyki i jakby to jest taki wiek, że wszystko się może wydarzyć. My jednak od dawna jej o tym mówimy i ufamy, że wie co jest dobre. Na narkotyki może jeszcze łatwiej trafić przed szkołą, w metrze. Młodzież jednak wie, że trzeba respektować, pewne prawa. I nagle okazuje się, że bez rodzicielskich rad i nadzoru nauczycielskiego, oni słuchają. Powtarzam im cały czas: znacie języki, a ja ich nie znam, ja na swój pierwszy koncert mogłem pojechać, kiedy byłem już całkiem dorosły. Nie zmarnujcie tego. Warto mieć marzenia i je realizować. Nigdy nie pomyślałem, że będę robić takie koncerty. To nie jest mój zawód, a jednak to robię. I takie zaskoczenia w życiu są piękne.

Czy zawsze był pan takim niespokojnym duchem?

- Jestem niespokojnym duchem, ale nie wariackim. Mam uregulowane życie.Mam dom, żonę, z którą ra zem pracujemy. Mam dzieciaki. Lubię usiąść i popatrzeć w telewizję.

A ma pan na to czas?

- Tak. To nie jest taka praca, że na nic już nie ma czasu. Mam czas, żeby pójść po zakupy, do magla. Dbam o to, by nasze życie toczyło się normalnie. Myślę, że to co robię jest normalną formą aktywności. Tylko u nas często się ludzi zrównuje, albo mówi im się nie pajacuj.

Różne rzeczy opowiadają o pańskim życiu prywatnym.

- Ludzie mają bardzo dziwne pojęcie o mnie i moim życiu Słyszałem już o domach, jakie mam np w Nałęczowie. Nawet w internecie odpowiedziałem na dziesięć pytań, które są mi zadawane: czy jestem żydomasonem, homoseksualistą, czy mam domy, ile zarabiam. Kiedyś jechałem taksówką do domu. Kierowca mnie nie poznał i nagle na Ursynowie pokazuje mi ogromny dom i mówi: Tu mieszka Owsiak. To niech pan zwolni - poprosiłem, żeby lepiej się przyjrzeć I dopiero wtedy mnie poznał. Bardzo się zdziwił, kiedy okazało się, że mieszkam zupełnie inaczej i nie jest to luksusowa willa.

Jakiej Pan słucha muzyki na co dzień?

- Tej właśnie, która jest na Przystanku Woodstock. Nie słucham disco, nie rajcuje mnie hip hop. Bardzo lubię reggae. Lubię po prostu do brą muzykę.


Elżbieta PODOLSKA


Fot. Archiwum

Wszelkie prawa zastrzeżone Copyright ©exPress dziennikarska agencja usługowa





 
  Łącznie stronę odwiedziło już 10692 odwiedzający (26351 wejścia)  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja