exPress Dziennikarska Agencja Usługowa
   
  Stars - wywiady i zdjêcia
  LASKOWIK Zenon 05.2006
 

Rozmowa z Zenonem Laskowikiem i Władysławem Sikorą

Kawały, żarty i dowcipy

Nastał trudny czas dla kabaretu. Podobno politycy już zapewniają ludziom sporą dozę żartów. Jakie wobec tego jeszcze kawały można opowiadać?
Władysław Sikora: - To nie prawda. Oni opowiadają żarty ciężkie i nachalne.
Zenon Laskowik: - Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy oni opowiadają dowcipy. Istnieje podział na kawał, żart i dowcip. Kawał może powiedzieć każdy np. przy stole, jeśli oczywiście potrafi. Żart jest na estradzie, a dowcip jest najwyższą formą i jest uprawiany przez kabaret. Jest on także uzależniony od otwarcia się widza na nas.

To ciężka praca...
Z.L.: _ Jeżeli widz zaakceptuje nas od początku to jest świetnie, a jeżeli nie to orka na ugorze.

Wy jednak nie macie problemu z akceptacją?
W.S.: - To tez nie jest takie hop siup.

Wydawałoby się, że samo pojawienie się Zenona Laskowika otwiera wszystkie drzwi i wszystkie serca.
W.S.: - Tak, ale też widzowie mają wielkie oczekiwania, bo pamiętają go sprzed lat. To bardzo utrudnia jego bycie na scenie.
Z.L.: - W moim wypadku myślę, że bronię legendy, a nie dbam o to, aby nią być. I to jest najtrudniejsze. Gdybym nadal wracał do tej popularności z czasów PRL-u, to wiązałoby się to ze śmiercią artysty. Teraz dzięki Władkowi i grupie młodych artystów wykreowywuje się od nowa. Przeżywam druga młodość na scenie.

Jakimi jesteście ludźmi na co dzień? 
Z.L.: - Jestem pogodnym człowiekiem.

Ale żartownisiem i dowcipnisiem?
Z.L.: - Grypsiarzem. To już miałem nawet w szkole. Na przykład studiowałem twarz koleżanki, jak jej schowałem długopis. I ona zaczęła robić psychoanalizę i dochodzić, gdzie on może być. Była bardzo małomówna, ale końcu musiała zadać pytanie, czy nie widziałeś gdzieś mojego długopisu? Nie widziałem, ale wiem gdzie jest.

Czyli otoczenie miało i ma ciężko z panem?
Z.L.: - Nie jest tak źle. Jeżeli żart jest tymfa wart, to greps chyba dwa.
W.S.: - Zenek ma racje. Ja natomiast nie jestem ani żartownisiem, ani grypsiarzem. Jestem optymistą.

Od kabareciarza oczekuje się cały czas żartów i dowcipów.
Z.L.:- Doświadczam tego. Często ktoś o to prosi, szczególnie na jakiś uroczystościach. Wtedy odczuwam niewolę sumienia, które mi nie pozwala się odszczeknąć.
W.S.:- To mówi to samo co Mirek: Mnie denerwuje, jak ktoś się śmieje, a ja nie dostaję za to pieniędzy.
Z.L.: - I już w ten sposób mamy kawałek programu. Teraz go musimy umieścić w odpowiednim miejscu i czasie. To jest najważniejsze. Najwięcej pracujemy nad przekazem. Często wykonawca popełnia ten błąd, że myśli, jak ja znam tekst to i widz powinien. A to nie jest tak. Trzeba go tak podać, by widz wiedział, o czym mówimy i jeszcze coś z tego wyniósł.

Znacie się panowie dobrze. Jakbyście się opisali nawzajem?
Z.L.: - Władek jest typowym intelektualistą, logikiem, który lubi analizować. Pisze teksty w oparciu o wewnętrzną konstrukcję i 500 razy analizuje, czy ona mu się nie rozwali. Natomiast ja jestem zwierzęciem estradowym. Intuicyjnie wyczuwam widzów. Nieraz, jak wiedziałem, że jest odpowiednia grupa wystarczyło powiedzieć na koniec: Proszę Państwa kończymy, bo wiem, że bankiet na was czeka. Reakcja była niesamowita, bo powiedziało im się prawdę. A to jest kolejna bardzo ważna zasada. Prawda ma niesamowitą moc rozweselania. 
W.S.: - Zenek jest emocjonalnym typem. Idzie za głosem uczucia. Doskonale wyczuwa nastroje publiczności. W swojej naturalności jest nie do pobicia. Jednak czasem uważam, że lepiej byłoby zdać się na logikę i twarde ustawienie, a nie na emocje.

Co lubicie najbardziej, a czego nie lubicie?
Z.L.: - Nie lubię ściągać tej drugiej skórki od grejfruta. Ona nigdy nie schodzi równo, mięso się wyrywa. A lubię te owoce. 
W.S.: - Nie wiem dokładnie co. Lubię żyć wygodnie i się mało przejmować.

Z tym wygodnym życiem to wam się chyba nie do końca udaje, bo z tego co słyszałam, jeździcie po całej Polsce z programami.
Z.L.: - A jak możemy wyrazić nasze najwyższe uczucie dla widzów. No tylko trzeba odbyć pielgrzymkę artystyczną po kraju.

Czy jest coś czym się przejmujecie?
Z.L.: - Zawsze jest coś, co człowiek ma na głowie. Teraz cały czas myślę o Festiwalu Piosenki Kabaretowej, który tym razem odbędzie się w Scenie Rozmaitości w Poznaniu. Cały czas trzeba dbać, żeby impreza była lepsza i lepsza.

Co was podkusiło, żeby znowu zabrać się za kabaret? Przecież jest to ciężkie i nie zawsze wdzięczne zajęcie.
Z.L.: - Bo wychodzi, gdyby tak nie było, to byśmy się tym nie zajmowali. Gdyby nam to sprawiało tylko satysfakcję, jako sztuka dla sztuki, nie byłoby odbioru, nie byłoby reakcji, to nie miałoby sensu. Mamy brawa na wejście, ale wszystko robimy, żeby większe były na koniec. Wtedy dopiero mamy motywację, najważniejszą, bo ze strony widza. Myślimy sobie tak, że jeżeli nas akceptują to warto jeszcze coś zrobić, co nie będzie łatwe w odbiorze, ale zostanie w ludziach na dłużej.

Był czas, kiedy odsunął się pan od tego życia, widzów, dziennikarzy...
Z.L.: - Bez żadnej kokieterii. Nagle okazało się, że nadeszła ogromna popularność, o którą tak naprawdę nie dbałem. To się zwaliło mi na głowę, jak przysłowiowy sufit. Długo walczyłem nad odgruzowywaniem siebie. Nie rozumiałem jej do końca. Z drugiej jednak strony dawała mi wiele przyjemności. Walka trwała we mnie długo. Trzeba było sprostać wymogom popularności, a ona bywa też upierdliwa i męcząca. Nie zawsze można znaleźć samotni, w której można się wyciszyć.

Najlepszy dowcip...
Z.L.: - Miło wspominam jeden z ostatnich programów, kiedy na koniec na scenę weszła pani i dała mi bukiet. Kiedy pojawiła się reszta zespołu zapytałem: Ja przyszedłem odebrać kwiaty, a wy po co? Ugotowali się leciutko. Kobieta też była skonfudowana, że więcej kwiatów nie ma.
W.S.: - Nigdy mi się nie udało ,,ugotować'' Zenka. Mam nierówne szanse, bo on się normalnie śmieje na scenie, wiec jeden dowcip mniej czy więcej nie robią mu różnicy. Ja wiele razy byłem ,,zagotowany''.
Elżbieta Podolska
Fot.
www.laskowik.art.pl

Copyright ©exPress dziennikarska agencja usługowa

 
  Łącznie stronę odwiedziło już 10702 odwiedzający (26362 wejścia)  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja